E-mail retargeting wraz ze znajomością Big Data oraz mechanizmów reklamy behawioralnej, jest w stanie podnieść wyniki sprzedaży nawet o kilkadziesiąt procent. Dlaczego jednak z możliwości retargetingu korzysta tak niewielu marketerów? Z jakiego powodu, skoro jest to sprawdzone, nie wszyscy wdrażają strategie retargetingu? Na te pytania odpowiadamy w kolejnym artykule.
E-mail marketing – świadomość skuteczności retargetingu
Przede wszystkim rzadkie wykorzystywanie możliwości retargetingu jest związane z niską świadomością marketerów o jego efektywności. Niestety nadal w wielu firmach stosuje się strategie masowej mailingowej ekspansji, której celem jest trafienie z ofertą do jak największej ilości odbiorców. W dużych korporacjach, gdzie nie brakuje pieniędzy na masowe mailingi, często nie jest nawet sprawdzana skuteczność takiej wysyłki do kilkuset tysięcy osób. Dlatego właśnie Ci marketerzy nawet nie zdają sobie sprawy ze wskaźników, jakie osiągają ich mailingi.
Dodatkowo stosując strategie masowej mailingowej ekspansji można bardzo szybko trafić na listę tzw. spamerów. Z takiej sytuacji natomiast jest już bardzo trudno się wydostać. Szacuje się, że lista spamerów to jest już około 90% całego ruchu mailingowego w sieci. Już sama ta statystyka pokazuje na jak niskim poziomie cały czas znajduje się e-mail marketing u w większości firm.
Retargeting – sztuka perfekcyjności i regularnej pracy
Kolejnym powodem, dla którego tak niewielu marketerów korzysta z możliwości retargetingu, jest konieczność regularności i precyzji. Niektórzy eksperci twierdzą nawet, że skuteczny retargeting to sztuka perfekcyjności. Taką sztukę, która polega na regularnej i dokładnej pracy, jest natomiast bardzo trudno wdrożyć nie tylko marketerom, ale w ogóle wielu pracownikom. Niestety w wielu przypadkach zwycięża nawyk prokrastynacji, a w takiej sytuacji korzystanie z możliwości retargetingu nie jest możliwe.
W pierwszej kolejności każdy e-mail marketer powinien raz na zawsze uświadomić sobie, że drugi człowiek nie jest maszynką do zarabiania pieniędzy. Im bardziej bowiem wierzymy w takie przekonanie, tym mniej ludzka staje się nasza interakcja z klientami. Powinniśmy ich natomiast traktować jak znajomych z którymi udajemy się wspólnie na zakupy i po prostu staramy się im jak najlepiej doradzić. Bez agresji, krzyku czy wielkich napisów w stylu „Kup to już teraz!”.
Big Data, czyli jeszcze bliższe poznawanie preferencji klientów
Aby lepiej poznać klientów i ich preferencje, warto przed retargetingiem wykorzystać Big Data, czyli różnego rodzaju cyfrowe dane, które pozostawiają po sobie klienci odwiedzający naszą witrynę. Zdobycie, a następnie szczegółowe przeanalizowanie tych danych, to pierwszy krok w kierunku retargetingu. Potem wystarczy je odpowiednio segmentować, dzielić i profilować, a komunikacja z klientami w naturalny sposób stanie się zdecydowanie łatwiejsza.
Na koniec jeszcze jedna istotna rada dla właścicieli sklepów internetowych. Jednym z najczęściej popełnianych przez nich błędów jest całkowity brak kontaktowania się z osobami, które porzuciły e-koszyk, czyli zrobiły zakupy, ale ostatecznie nie udały się do internetowej kasy, aby zapłacić. Warto ponownie skontaktować się z takimi klientami, gdyż oni byli już emocjonalnie zaangażowani i skłonni do dokonania zakupu. Można to zrobić na przykład tak, jak firma Black Milk Clothes, która wysyła zdjęcie malutkiego psa z dużymi oczami i podpisem „Dlaczego mnie zostawiłeś?”. Specyficzny sposób, ale skuteczny.
Retargeting to przede wszystkim sztuka perfekcji i regularności. Aby był efektywny, musi być prowadzony dokładnie i regularnie, a wtedy na pewno przyniesie oczekiwane rezultaty. Czy warto poświęcać czas na taką perfekcyjną doskonałość? Zdecydowanie warto, bo to najlepszy sposób na wyprzedzenie konkurencji, która nie chce lub nie potrafi się na tą precyzję zdecydować.
Autor: Jakub Mikołajczak